piątek, 16 lutego 2018

Zimowo.








Zimowe, białe, mroźne, moje ścieżki.
Stąpam miękko, delikatnie,
nie chcę niszczyć wzorów
malowanych mrozem i wiatrem.
Tropy zwierząt zdradzają ich istnienie.
Czasem wśród pni sosen, w oddali,
czmychnie sarenka, czy jelonek.
Częściej jednak słyszę odgłos strzału,
po zimowym lesie niesie się jęk, skomlenie, skarga i śmiertelny krzyk zwierzątka.
Wtedy zamieram, a serce trzepocze jak ptak  w klatce, chce się wyrwać i biec na pomoc. Na nic te myśli, wszystko odbywa się w świetle prawa. Prawa? Przyroda sama stanowi prawa.
Znów człowiek zaspokoił swój kaprys, zabił, czuje się 'wielki', opanował ziemię, zniszczył tyle gatunków, teraz niszczy siebie. Zauważam, że ludzie słabi, o  niskiej samoocenie potrafią być cwani i bezlitośni. Myśliwi, których mam (nie) szczęście znać, należą właśnie do tej grupy.